Na wstępie chciałam podziękować wszystkim darczyńcom dzięki którym Maksiu mógł wyjechać na turnus:):)Jesteście wielcy .Bóg zapłać:)Popatrzcie ile radości daliście Maksowi i co ważne intensywnej rehabilitacji.
Witam:)No i pierwszy turnus zaliczony-nareszcie:):)
Tyle miałam obaw…….a było super…
Wyjechaliśmy w nocy po 23 ,Maksio drogę przebył bez przykrych niespodzianek.Praktycznie cała noc przespał.Zbudził się nad ranem -w sumie na miejscu.Ulżyło:)Jechaliśmy 10 godzin,ale byłam tak podekscytowana tym że w końcu udało nam się wyjechać, iż nie czułam zmęczenia.
W niedziele ok 8 rano byliśmy na miejscu.Rozpakowaliśmy się i zaczęliśmy zwiedzać ośrodek a mieliśmy na to cały dzień.Niedziela jest wolna od ćwiczeń jest czasem na odpoczynek.
Warunki mieszkaniowe bardzo dogodne.Wygodna pora posiłków dawała ten komfort iż nie trezba było się z wszystkim spieszyć.Cały ośrodek wywarł na mnie duże wrażenie.;)
Od poniedziałku zaczęła się praca Maksia.początkiem nieufnie podchodził do każdego z terapeutów,ostrożny chłopak:):)ale już po 2 dniach zaufał im i starał się współpracować-co pochwale mojego synia ” bardzo dobrze mu wychodziło.:)
Maksio pierwszy raz miał taki grafik zajęć codziennie.Zamieszanie ,bieganie z sali do sali ,zmiana terapeutów…wszytko znosił z uśmiechem na twarzy:):)
Każdy dzień zajęć wyglądał następująco:
8.00-8.30–Pająk
8.30-9.00-masaż
9.00-10.00-sala :sensoryczna,bobath
10.00-10.30-pedagog /logopeda
10.30-11.00 -kyno/pieski:) ” relaks dla Maksia super zabawa”
Od 11.00 przerwa na zupkę,i spanie.
Ok 13.30 drugie danie i od 14.15 znów zajęcia:
14.15-14.45-terapia ręki
14.45-15.15-pająk
15.45-16.15-sala
Po 16 już tylko odpoczynek,zabawy z dzieciakami,podwieczorek,później mycie,syropki ,inhalacje i leki.Po 20 Makiso zasypiał. I tak mijał dzień za dniem.
Ja znalazłam również czas na rozmowy z rodzicami tych szczególnych dzieciaczków.Rozmowy te podnoszą bardzo na duchu-czułam że nie jestem sama z moi bólem i problemem ,że są ludzie tacy jak ja którzy również walczą o każdy dzień o życie dla swoich pociech.
Te spotkania w gronie “swoich”są nie do opisania,każdy rodzic taki pełen miłości ,oddania,serca ,…..
A dzieciaczki??,,,Aniołki …..Kochane..i takie niewinne….
No dobra bo zrobiło się troszkę smutno…
Gdy weszłam pierwszego dnia z Maksiem na sale ,zobaczyłam te młode twarze terapeutów,troszkę się zaniepokoiłam:młodzi .pewnie bez doświadczenia itd..Lecz gdy zobaczyłam ich w akcji -zmieniałam zdanie.Młoda ekipa ale z sercem ,cierpliwością ,i ważne z wielką ochotą pomocy dzieciom .Młody bardzo polubił wszystkie ciocie i wujków),i dzielnie ćwiczył.
Pochwal tutaj moje słoneczko:):)
Pani pedagog była Maksem zafascynowana.Jego rozwojem intelektualnym.Jego chęcią dążenia do celu,jego mądrością:):)
Maks wykonywał każde zadanie zlecone przez nią.Nie precyzyjnie:ponieważ spastyka mu przeszkadza w wykonywaniu zgrabnych i docelowych ruchów rękoma ale jego chęć i zamiar……:):)
Kazała uczyć Maksia pokazywać Tak i Nie ,posługiwać się w komunikacji piktogramami-jest przekonana że on to potrafi tylko potrzeba jest czasu i nauki:)
Maks bardzo się rozgadał na tym turnusie,był komunikatywny ,gaworzył ,usłyszałam kilka nowych głosek:):)Pokazał w końcu papa…wyciągał rączki (2) gdy go poprosiłam aby zrobił papa:):)
Moje słoneczko takie dzielny i taki mądry:):)
Ale się rozzuchwaliłam dzieckiem ale trzeba …bo jest szczególny.
W ostatnie dni gdy mróz troszkę odpuścił w przerwach zajęć wychodziliśmy na dwór:)Mieliśmy nawet kulig saniami z konikiem;Maks był zafascynowany:) Okolica śliczna i bardzo spokojna.
Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu.Wyników może nie widać gołym okiem-ale ja widzę:):)Maks jest takim dużym chłopcem,takim dzielnym ….Wrażenia nie do opisania.
Kilka fotek z turnusu:)
Komentarze: 37 do “Małe Gacno NEURON-pierwsze koty za płoty:)”
Zostaw komentarz