Samo życie….

p1070770

Witam….

Ostatnie tygodnie były dla nas szkołą przetrwania.Stąd nasza nieobecność …..

Oj działo się ,działo….I to nie do końca chwile, które byśmy chcieli w naszym życiu gościć

Cudowne chwile w Neuronie ,następnie nad morzem szybko uciekły w nie pamięć..

Pewnie myślicie że chodzi o Maksia zdrówko….Oj tym razem to ja zawaliłam…wylądowałam w szpitalu-w sumie to było tylko 3 dni lecz dla mnie to kawał czasu,zważając na to iż zostawiłam w domu Maksia …..

I przyczyna tez bardzo bolesna:ciąża pozamaciczna:(

I tu zostawię miejsce bez komentarza………

Choć nasuwa mi się kilka słów którymi się pocieszałam:

Nic nie dzieje się bez przyczyny ,oraz co mnie nie zabije to mnie wzmocni….Tak musiało być i tyle…

Jednak bardzo szybko się pozbierałam ponieważ termin wyjazdu z Maksiem na turnus pokrywał się z terminem wyjścia z szpitala…Dosłownie rozpakowałam swoje rzeczy ze szpitala,spakowałam Maksia i Juli  i w drogę……

Oczywiście sama nie mogłam jechać,kilkanaście godzin po zabiegu Laparoskopii byłam słaba i raczej nie na takie wojaże:(

Na szczęście pomoc nadeszła szybciutko.:)

Chrzestna Maksia pojechała z nami-była w pierwszym tygodniu.Następnego tygodnia przyjechała “ciocia Jola:)

Bardzo mi pomogły,bez nich nie odbyłby się ten turnus.

Wielkie podziękowania od Maksia i mamusi za tak piękny gest pomocy.Jesteście wielkie:):)

Tym razem nowy ośrodek w Bielsko Białej “Michałkowo.”

Nowy….Tym się bardzo stresowałam,nowi terapeuci,nowe twarze,nowe miejsce…Ale Maks szybko się za klimatyzował i zaczął zajęcia.

Rehabilitacja na wysokim poziomie,bardzo mi się podobała.Troszkę na innej zasadzie niż w pozostałych ośrodkach i zaryzykuje tu opinia:iż ta wersja bardziej nadaje się dla Maksa.

Ćwiczenia były na zasadzie 2.5zinnych zajęć z jednym terapeutom -co jest wielkim plusem.Nie ma zmiany sali co pół godzinki tylko jedna “ciocia” na cały czas.Zajęcia prowadzone bardzo indywidualnie i z wielkim sercem.Maks dzielnie się poddawał i ujął ciocie swoim uśmiechem i podejściem do życia:),nastawiony zawsze na Tak.:)

Do zajęć ruchowych oczywiście dobrałam smykowi pakiet psychologa,logopedy i dogoterapie.

Maks miała zajęcia od rana z przerwami na papu i spanie do wieczora godz 18.

Cały weekend był wolny.Spędziliśmy go cała rodzinka na zwiedzaniu.Cudne okolice ,dużo zwiedzania.Maks pod wrażeniem.

Wszystko szło jak po maśle aż do wtorku :coś Maks zrobił się nie wyraźny,marudny,płakał przy ćwiczeniach.Doszłam do wniosku ze to od brzucha.W środę spakowaliśmy się i wrócili do domku.

W domu tak jakby stan jego się poprawił ,lecz w piątek rano stało się coś okropnego …:(Maks zaczął okropnie wymiotować żółcią z buzi,nosa ,,koszmarny widok.Nawet nie płakał-nie zdążył:stracił przytomność:  sina twarz ,sine usta….Jedna myśl…:(:(Dziecko odlatywało..Nie wiem ale byłam nad wyraz spokojna…Spanikowana ale spokojna,zaufałam Bogu…….

Szybko dostaliśmy się do szpitala,Maks po kilkunastu minutach odzyskał przytomność dzięki lekarzom którzy szybko zareagowali.Chwała im za to.

Ale stan Maksa cały dzień był fatalny.Dostał relanium z powodu napadów i dziwnych reakcji neurologicznych.W sekundzie odleciał powrotem lecz wiedziałam ze uśpienie jego to jedyne wyjście z tej sytuacji.Choć na chwile mu ulżyć.Po wybudzeniu miałam jedna myśl ….czy moje dziecko wie gdzie mama:(

Stan jego dawał przypuszczenia i zdawałam sobie sprawę z tego iż stan Maksa po takim incydencie może być odległy od dziecka które miałam do tej pory:(Skutki mogą być okropne…

Pytaliśmy smyka gdzie mama,/gdzie tata?

On nic ,patrzył w sufit…Te chwile zapamiętam do końca życia…Strach i potworny ból….serce pękało…chciałam płakać ale trzymałam się …..czekałam na najgorsze…

To była infekcja brzuszna na która Maksia organizm tak zareagował:(

Ale  Maksio jest dzielny i twardy i ma wielka chęć do życia…Pozbierał się w 3 dni i już jesteśmy w   domku.Widziałam pozytywne zdziwienie lekarzy na widok Maksia ,ja zaś dziękowałam Bogu za uratowanie dziecka…bo to  jego zasługa….:)

Widzicie  ostatnie tygodnie nie należały do najlepszych.Szkoła przetrwania która przeszłam daje dużo do myślenia……

Każdy człowiek powinien się zastanowić zanim zacznie narzekać na swoje życie ,nie doceniać tego co ma,nigdy nie wiadomo co los przyniesie……

Ja po tych zdarzeniach jestem o duży krok mądrzejsza i bliżej powrotu do wiary……..


p1070761

p1070648

p1070632

p1070621

p10706211

p1070614

p1070603

p1070593

Koniec.

Napisane przez: Mama

Komentarze: 2 do “Samo życie….”

  1. 2010/09/16 o godz. 11:52, Edyta pisze:

    Maksiu ale jestes juz duzy chłopczyk tak dawno Cie widziałam… jak miło popatrzec ze jestes taki zadowolony oby tak alej.. zycze Ci duuzo zdrowka i jeszcze więcej usmiechy na tej ślicznej buzi…pozdrowienia z Chełma:)

  2. 2014/07/27 o godz. 22:26, Dana pisze:

    gibbs@mutually.lorraine” rel=”nofollow”>.…

    ñïàñèáî çà èíôó!!…

Zostaw komentarz

XHTML: Możesz użyc następujących znaczników: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>